Scotch Whisky Association pozywa każdego producenta whisky na świecie, który używa w nazwie słowa „Glen”. Zdaniem SWA słowo „glen”, które po gaelicku oznacza dolinę, jednoznacznie kojarzy się ze szkocką whisky, a wiec wprowadza konsumenta w błąd i narusza wyłączność terytorialną scotch whisky. SWA wytaczało proces np. kanadyjskiej Glen Breton. Spory trwają latami, gdyż samo słowo „glen” nie ma ochrony prawnej, takiej jak np.: cognac, calvados, champagne, armagnac czy prosecco. Ostatnio na wokandzie w Hamburgu była sprawa przeciwko niemieckiej destylarni Waldhornbrennerei, która ma w ofercie whisky Glen Buchenbach. Destylarnia mieści się faktycznie w dolinie. 7 lutego sąd orzekł, że istotnie słowo „glen” może wprowadzać klienta w błąd. Proces trwał pięć lat, a niemiecki producent może się od wyroku odwołać.
W sporze z SWA jest też inny niemiecki producent, z gór Harzu, destylarnia Manufaktur Hammerschmiede, właściciel marki whisky Glen Els. SWA pozywa także za używanie słowa „Highland” w nazwie czy za rysunki na etykiecie przedstawiające np. dudziarzy albo symbole szkockich klanów.