Najstarszy fiński producent wódek promuje swoje nowe oblicze, reklamując swoje wódki jako wyrób rękodzielniczy – wódka ze wsi (destylarnia rzeczywiście położona jest w małej wiosce obok Ilmajoki). Przy okazji obniżono moc czystej wódki do 37,5% (wcześniej były wersje 60% i 40%), wprowadzono ładne nowe etykiety, które mają sugerować, że to produkt limitowany. Pojawiły się też trzy zupełnie nowe smaki.
Koskenkorva Lemon Lime Yarrow (37,5%)
Cytryna i ziele krwawnika. Aromat kandyzowanej skórki cytryny, dużo cukru. Smak – zacukrzona skórka cytryny, bardzo rozczarowujący.
Koskenkorva Blueberry Juniper (37,5%)
Z dodatkiem jałowca. Aromat słodki, jagodowy, z nutą żurawiny. Smak zaskakująco apteczny – jodyna i tussipec, dużo żywicy i szyszek sosny. Finisz przyjemnie słodowy.
Koskenkorva Sauna Barrel (37,5%)
Z beczek po bourbonie. Aromat kukurydzy, wanilii, lekko dębiny, wędzenia. Smak jak z wędzarni – i boczek, i ryba. Finisz niepotrzebnie słodki (żurawina, jagody), no i wanilia. Chyba producentowi zabrakło odwagi żeby pójść konsekwentnie w kierunku wędzarni, a szkoda.
Szczerze mówiąc, spodziewałem się po tych ładnie wyglądających wódkach znacznie więcej. Wcześniejsze smaki: Koskenkorva Lingonberry, Koskenkorva Nordic Berries i Koskenkorva Vanilla bardziej do mnie przemawiały.