Firma Kozuba i Synowie wypuściła około rok temu limitowaną edycje owocowych okowit pod marką Kozuba Superior Brandy, informując na etykietach, że jest to w 100% produkt naturalny, destylowany w małych partiach, w miedzianych aparatach (dodajmy, że typowych do produkcji owocowych brandy). Z tego, co mówi Maciej Kozuba, linia owocowych destylatów raczej nie będzie kontynuowana, przynajmniej nie prędko. Szkoda, że zanim mogłyby zdobyć szersze uznanie, podzielą los innego znakomitego produktu firmy Kozuba – okowit zbożowych. Staną się kolekcjonerskim rarytasem.
Czy jednak są rarytasem? W piątkowy wieczór zasiadłem do degustacji. Tylko ja, moje trzy koty, i trzy destylaty owocowe od Kozuby. Wszystkie o mocy 40%.
Apple Brandy ma aromat delikatny z nutka wanilii i zielonego jabłuszka, orzeźwiający. W ustach dość cierpka, skórka jabłka i nuta przypalonej grzanki, leciutko aceton, ale wszystko to w granicach, które nie psują wrażeń smakowych. W finiszu słodko, znów dojrzałe jabłko. Jest nieźle, ale tylko dla miłośników młodej jabłkowicy.
Pear Williams Brandy ma również bardzo delikatny aromat, niemal obojętny, z nutą świeżo skoszonej trawy i polnych kwiatów. Nie ma w niej słodyczy typowej dla gruszki Williamsa – ani w nosie, ani w ustach. Smakuje dobrze, ale nietypowo, gdyby nie napis na butelce, stawiałbym na inną odmianę gruszki, bardziej cierpką. Przyjemny miodowy i rozgrzewający finisz. Jest tak różna od znanych mi destylatów z bonkrety Williamsa, że mimo przyjemnego smaku nie można jej dać wyższej noty niż
bo nie zachowała typowych dla owocu aromatów.
Plum Brandy także jest bardzo delikatna; w nosie słodko, kwiatowo, miodowo. W ustach wyraźnie czuć śliwkę, ale nie koniecznie węgierkę. Zupełnie nie w stylu polskich śliwowic, bardziej przypomina austriackie czy francuskie. Słodka niczym renkloda, nawet pojawia się nutka mandarynki (!), róży. Bynajmniej nie rekomendowałbym jej jako digestif, ale raczej do deseru, do kawy. Zaskakująca. Przyjemna, może w finiszu jest za dużo tych kwiatów, ale to jedyna polska śliwowica, jaką można zarekomendować z czystym sumieniem kobiecie.
Podsumowując – niezwykły eksperyment. Wyszły rzeczy przyjemne w smaku, przyjemne w aromacie, ale kompletnie nie wpisujące się w typowy profil dla destylatu z danego owocu. Może o to chodziło?