niedrogi i niezbyt udany szkocki blend, należący obecnie do koncernu Pernod Ricard (zarządza nim Chivas Brothers), a do 2002 roku marka była w rękach kanadyjskiego Seagram. Mieszankę w latach 60. XX wieku opracował Jimmy Lang. Z uwagi na niską cenę i globalny zasięg (Europa, Azja, Ameryka Północna i Południowa) należy do najlepiej sprzedawanych blendów – rocznie ponad milion skrzynek. Mieszane są głównie malty z grupy Chivasa, m.in. Glenlivet, duży udział w zestawie mają whisky zbożowe. Passport ma 40%, owocowe nuty, jest łagodna ale i bezpłciowa, nadaje się głównie do drinków. Jeśli czymś się wyróżnia, to jedynie czworokątną zieloną butelką.
W swojej klasie cenowej nie jest taki zły , na pewno lepszy od sikaczy no-name kosztujących do 40zł , chociaż moim zdaniem przegrywa z Black&White czy Bells. Ma charakterystyczny dla siebie „wędzony” posmak , w niczym innym czegoś takiego nie wyczułem.