Probiernia Urbanowicz – historia pisana toastami

17 maja przy Placu Konesera w Warszawie (wejście i witryny od ulicy Białostockiej) otwarta została Probiernia J. Urbanowicz, miejsce odwołujące się wprost do historii Jana Urbanowicza i jego dawnych receptur oraz do tradycji samych probierni, czyli lokali, w których można było degustować lub kupić na próbę niewielkie porcje trunków. Marka oferuje już dwa własne trunki – wódkę żytnią Redaktorską oraz odtworzoną starą recepturę słynnego likieru Mandarin Ginger. W planach są kolejne własne marki. W Probierni można też kupić wiele polskich wódek, okowit, likierów, miodów i win, a także czekolady, czy własnego wyrobu musztardy.

Inicjatorami i założycielami Probierni Urbanowicz są dwaj doświadczeni managerowie – Marcin Parzyszek i Sebastien Jedrej. Wspólnikiem został również Przemysław Urbanowicz – prawnuk Jana Urbanowicza. Przy zbieraniu informacji historycznych i tworzeniu projektów etykiet bardzo dużą rolę odegrał Bartosz Paluszkiewicz – redaktor facebookowego profilu Przedwojenne restauracje bary i kawiarnie, obecnie również odpowiedzialny za funkcjonowanie lokalu Probierni Urbanowicz.
Probiernie alkoholi znane były na terenie Niemiec, Holandii czy Austrii już w XIX wieku. Na terenie Polski, jeszcze zaborowej, pojawiły się pod koniec XIX wieku. Ich rozkwitł przypadł na okres lat 20. i 30. XX wieku – czas prosperity polskich alkoholi.
Jan Urbanowicz prowadził w latach 20. w Gnieźnie swoją destylarnię wraz z probiernią. Destilation J. Urbanowicz działała w Gnieźnie w latach ok. 1915-1925. W probierni sprzedawane były próbki alkoholi Urbanowicza. Po 1925 roku podjął decyzję o przeniesieniu firmy do Poznania, gdzie w kamienicy na ulicy Wielkiej 9 między 1927 a 1928 rokiem rozpoczął ponownie produkcję oraz przy fabryce otworzył lokal gastronomiczny. Od końca 1928 roku goście odwiedzający śniadalnie Jana Urbanowicz mogli raczyć się wiśniówką, jarzębiakiem czy likierem pomarańczowym do kawy. Mogli również zakupić jego produkty oraz marki polskich i zagranicznych producentów w składzie spożywczym. Na ulicy Wielkiej kupił duży lokal wraz z piwnicami po Fabryce Likierów i Wytłoczni Soków Edmunda Michalskiego. Sam Michalski był znanym i cenionym destylatorem, który podobnie jak Urbanowicz karierę rozpoczął na początku XX wieku. Oprócz pomieszczeń piwnicznych, gdzie funkcjonowała dobrze wyposażona w sprzęty i urządzenia gorzelnicze fabryka, Michalski prowadził również hurtownię i skład win. W 1929 roku w zestawieniu Zorganizowanego Kupiectwa Poznańskiego Urbanowicz widnieje tuż obok Kasprowicza, Glinki, Likwowinu i Kantorowicza. Swoją działalność na polu produkcji alkoholu zakończył około 1938 roku, gdy zaczął interesować się kupnem i sprzedażą wielkich nieruchomości. Zachowały się jednak księgi i notesy z recepturami na setki wódek, likierów, rumów czy alaszy. Znak Probierni Jana Urbanowicz po niemal 100 latach powraca, m.in. na etykiecie butelki z odtworzoną recepturą likieru Mandarin Ginger.
– Bardzo nas cieszy bardzo pozytywny odbiór naszego historycznego konceptu – mówi Marcin Parzyszek. – Jesteśmy też bardzo zadowoleni z pochlebnych opinii dotyczących smaku, designu i prezentowego charakteru pierwszych dwóch produktów. To bardzo zachęca do snucia ambitnych planów. Zanim rozszerzymy portfolio o kolejne alkohole, to w najbliższych dniach mamy zamiar aktywować sprzedaż przez sklep internetowy www.probierniaurbanowicz.pl oraz zająć się szerszą dystrybucją, mając na celu sprzedaż produktów J. Urbanowicz w innych sklepach specjalistycznych, winiarskich oraz gastronomii. Pracy przed nami sporo a każda butelka trafiająca na rynek to kolejna kropla do budowaniu silnej marki. Następnie być może powstaną kolejne lokale Probierni Urbanowicz w innych miastach i kolejne smaki wskrzeszone dzięki recepturom Jana Urbanowicza – Co następne? Może Cherry Brandy na orzechu włoskim, czy Pomeranian Bitter, a może jedna z Jałowcówek – tego jeszcze nie wiemy ale potencjał jest ogromny. Chcemy także wprowadzić limitowaną edycję likieru Mandarin Ginger w oryginalnych trapezoidalnych butelkach, wykonanych z białej kamionki.
– Oprócz unikalnego smaku oraz etykiety Mandarin Ginger wyróżniał się również unikalną wielokątną butelką – mówi Marcin Parzyszek. – Z racji na koszty wdrożenie skomplikowanych form nie zdecydowaliśmy się na odtworzenie butelki. Zainteresowanie Mandarin Ginger przerosło nasze oczekiwania i już na kilka dni po jego oficjalnej premierze ruszyły prace nad wielokątnym opakowaniem. Obecnie Mandarin Ginger jest rozlewany w butelki o podstawie kwadratowej. Tak zwane „kwadraciaki” były cenionymi i oryginalnymi butelkami, stosowanymi historycznie przez chcących się wyróżnić Baczewskiego, Haberfelda i innych wiodących gorzelników. Dziś jak i XIX wieku większość butelek ma podstawę okrągłą a my bardzo chcieliśmy się wyróżnić. Zastosowaliśmy niespotykaną na rynku kwadratową butelkę i chyba nasze starania przyniosły efekt.
Na temat receptury tak mówi Marcin Parzyszek, członek zarządu spółki Probiernia Urbanowicz: – Decydując cię na przywrócenie światu Mandarin Ginger mieliśmy zamiar nieco większy, niż odtwarzanie jedynie smaku z dawnych lat. Chcieliśmy też bardzo mocno oddać ducha lat, w których Mandarin Ginger był najbardziej poszukiwanym i egzotycznym likierem w Polsce. Wzmianki o nim oraz reklamy można napotkać w prasie wydawanej we Wrocławiu, Gnieźnie, Poznaniu oraz Warszawie. Likier była na tyle popularny że powstawały o nim wiersze a w Warszawskiej prasie można odnaleźć krótkie sponsorowane artykuły. Przy tworzeniu obecnej etykiety brał udział Bartosz Paluszkiewicz, który w starych archiwach odnalazł wiele cennych informacji na temat Mandarin Ginger. Jan Urbanowicz nie był jedynym wytwórcą tego szlachetnego trunku, który produkowało jeszcze przynajmniej kilku gorzelników. Pierwsze wzmianki o Mandarin Ginger pojawiały się już w latach 70. XIX wieku. Mimo, że prawdopodobnie wszyscy producenci byli w Wielkopolsce to Mandarin Ginger był znany w całej przedwojennej Polsce i wysyłany był też na eksport. Ponieważ bardzo ważne dla nas były nawiązania historyczne to cały proces tworzenia nawet najdrobniejszych szczegółów koordynował i nadzorował Bartosz Paluszkiewicz jako historyk, pasjonat i znawca epoki. Nie obyło się bez konsultacji historycznych między innymi z Przemysławem Urbanowiczem – prawnukiem Jana Urbanowicza. Przemysław jest antykwariuszem i w zakresie artefaktów historycznych współpracuje z wieloma muzeami w Polsce. Przy pracy nad etykietami do Wódki Redaktorskiej i likieru Mandarin Ginger zrodziła się koncepcja aby oprócz Probierni Urbanowicz powołać do życia RetroPR, która to również dla innych marek, agencji marketingowych będzie dostarczać wartościowy kontent zajmując się szeroko pojętym marketingiem historycznym. Co ciekawe, Mandarin Ginger zawierał kiedyś aż 40% alkoholu. Chcąc wiernie odtworzyć jego smak trzymaliśmy się dawnych receptur i pierwsze próby miały właśnie dokładnie 40%. Prawda historyczna jest ważna ale uznaliśmy, że to smak i zapach likieru musi grać „pierwsze skrzypce”. Zbyt duża zawartość alkoholu powodowała, że to on dominował nad aromatem mandarynek i imbiru. Finalnie zawartość alkoholu to 30%. Taka moc sprawia, że likier ma moc, ale też intensywny smak i aromat mandarynki oraz pikantność imbiru sprawiają, że jest tak wyjątkowy i trudno go pomylić z czymkolwiek innym.
Jak smakują stworzone dla Probierni Urbanowicz pierwsze alkohole?

J. Urbanowicz Mandarin Ginger (30%)
Autorska receptura, która wskrzesza dawne tradycje likierów Mandarin Ginger, etykieta nawiązuje do dawnego wzornictwa Kantorowicza, została stworzona od podstaw przez znaną wrocławską plakacistkę Barbarę Lewandowską-Szarata tworzącą pod pseudonimem BALSI. Do produkcji Mandarin Ginger stosowany jest luksusowy spirytus żytni. Proces produkcji trwa minimum sześć tygodni. Owocowy, mandarynkowy smak uzyskiwany jest dzięki owocom. Sok z mandarynek jest macerowany z alkoholem, a skórki hiszpańskich mandarynek i zawarte w nich olejki eteryczne nadają charakterystyczny smak. Skórki są dokładnie myte, wykrojone zostaje całe albedo, ny w nastawie nie było goryczki. Skórki pozbawione części albedo umieszczane są w specjalnych gazach a następnie zanurzane w nastawie. Maceracja trwa trzy tygodnie. Oddzielnie macerowany jest rozdrobniony imbir. Oba maceraty łączone są z syropem cukrowym, wodą i alkoholem. Taki połączony nastaw zawierający wszystkie składniki leżakuje kolejne 2-3 tygodnie. Mandarin Ginger należy do likierów średnio słodkich. Do jego produkcji użyto syropu cukrowego, ekstrakt około 193 g/l. Przed butelkowaniem Mandarin Ginger poddawany jest procesowi filtracji w filtrach świecowych. Zawiera naturalne składniki i podczas leżakowania może pojawić się naturalny mętny osad na dnie.
W zapachu: keks, pomarańcze, rodzynki, wanilia, gotowane śliwki, szafran. W smaku – wanilia, rodzynki, cytryna. Bardzo ładny balans pomiędzy słodyczą a kwasowością. Finisz to keks ze skórkami cytryny, pomarańczy, z rodzynkami, budyń waniliowy, do tego: goździki, lekko pieprz, kardamon, sok z limonki, imbir.
5/5
28,5/28,5/29/9=95

Redaktorska (40%)
Wódka żytnia, przez minimum dwa tygodnie leżakowana w kadziach przed rozlaniem. Pomysłodawcą nazwy i identyfikacji wizualnej Wódki Redaktorskiej jest Bartosz Paluszkiewicz, zwany przez czytelników profilu Facebook Przedwojennych restauracji barów i kawiarni „Panem Redaktorem”.
Zapach bardzo mineralny, czysty, nie czuć alkoholu, lekko natomiast czuć zmielone zboże, mąkę. W smaku wyrazista – pieprz, kardamon, ale też wanilia i chleb. Finisz – jak aromat – bardzo mineralny, dużo pieprzu, goździki, rozgrzewa.
4.5/5
27,5/28/28/9=92,5

Scroll to Top
Spirits logotyp czarny

Czy ukończyłeś/aś 18 lat?

Treści na tej stronie przeznaczone są wyłącznie dla osób dorosłych.