Pod marką Pliska Vinex Preslav oferuje w Polsce trzy rocznikowe (vintage) brandy, są to roczniki: 1969, 1976, 1985. Co ciekawe, na rynku bułgarskim oferowane są pod marką Great Preslav inne roczniki: 1966, 1975, 1983, które opiszę osobno. Są to brandy drogie, najstarsza kosztuje 499 zł za butelkę 0,5 l. Czy są warte swojej ceny? Absolutnie tak. Za takie pieniądze nawet nie ma co marzyć o tej klasy francuskim koniaku czy armaniaku.
Oto moje wrażenia z degustacji.
Pliska Recolte 1985 (41%)
Opakowanie przypomina bardziej armaniaki niż bułgarskie brandy. Piękna barwa ciemnego spadziowego miodu, ze złotymi refleksami. Aromat słodki, uwodzący – są tu rodzynki, wanilia, dębina, przefermentowany miód, ale też np. kukurydza i zioła (estragon, anyż). W ustach elegancka – w pierwszej chwili słodycz keksu z rodzynkami, ale po chwili pojawiają się znacznie cięższe nuty – tytoń, piołun, orzechy włoskie i dębina, by w finiszu powrócić słodyczą, tym razem miodu. W finiszu, bardzo rozgrzewającym, są też nuty kwiatowe, a w samej końcówce znów anyż. Profil smakowy bardziej przypomina kupaże koniaków z Grande Champagne i Borderies niż niepretensjonalny słoneczny styl Bułgarii. Zaskakuje bogactwem i złożonością, w ustach pozostaje długo jej smak. Idealna do delektowania się w koniakowym kieliszku.
Pliska Recolte 1976 (41%)
Kolejna odsłona rocznikowej Pliskiej, niemal czterdziestolatka. Aromat bardziej intensywny niż w edycji 1985 i nie tak słodki, barwa ciemniejsza, bardziej mahoniowa. W aromacie czujemy: bakalie, wanilię, keksa, bardzo dojrzałe winogrona. Rozgrzewająca. W ustach cierpka, nie ma miodowej słodyczy edycji 1985. Pojawiają się natomiast nuty ziołowe – oregano i rozmaryn, a także ostrzejszy smak typowy dla rakiji winogronowej. Konsekwentnie bakalie, a w finiszu zdecydowanie włoski orzech. Nie można powiedzieć, że jest lepsza od młodszej edycji pochodzącej z 1985 roku, to zupełnie inna brandy, bardziej w bułgarskim stylu, podczas gdy Recolte 1985 bardziej przypominała koniaki z Grande Champagne.
Pliska Recolte 1969 (41%)
Bardzo ciemna barwa, jaką trunek zawdzięcza leżakowaniu przez ponad 45 lat w beczkach z bułgarskiego dębu. Po tylu latach leżakowania aromat zachował zaskakująco dużo rześkości winogron. Czuć tu zarówno cierpkie białe winogrona, jak i słodkie rodzynki, jest też zapach soczystej figi, a całość pięknie zaokrąglona, rancio, w którym jest wilgotne drewno, wilgotny tytoń, sok z wiśni. Smak cierpki, gorzki – tytoń, czarna herbata, skóra, dużo tanin drewna, nawet trochę pieprzu. Zupełnie inna niż typowy, słoneczny styl Pliskiej. Porównywać ją można ze starymi armaniakami, które leżakowały w czarnym gaskońskim dębie, taniny są podobne. W bardzo długim finiszu trochę owocowości – cierpkość wiśni, liście jabłek, ale nadal dużo skóry i tytoniu. To brandy kontemplacyjna, nad którą można spędzić wiele czasu, zaskakująca zarówno biorąc pod uwagę jej terroir, jak i w porównaniu z innymi rocznikowymi z tej serii. Trunek złożony, tylko dla koneserów.
Każda inna, wszystkie doskonałe. Którą bym wybrał? To zależy od okazji i składu gości 🙂 Dla siebie, dla przyjemności – 1976, dla palaczy cygar – zdecydowanie 1969, na randkę – 1985, bo jest najprostsza i można na chwilę oderwać się od kieliszka i spojrzeć dziewczynie w oczy. Najprostsza, a jednocześnie wykwintna. Ars amandi z Pliską.