Zestaw dziesięciu typowo szwedzkich destylatów Svenska Nubbar sprzedawany jest w zgrabnym opakowaniu, z dołączoną broszurą dotyczącą tego z jakim jedzeniem najlepiej łączyć każdy z trunków. W zamyśle Jonasa Odlanda, master distillera, który wybrał ten zestaw, mają one stanowić przegląd reprezentatywny dla kultury picia sznapsów w Szwecji. Jak wyczytałem w broszurce, po wypiciu każdego kieliszka należy wznieść toast skål! Producentem wszystkich tych trunków jest duży szwedzki koncern Altia, działający także m.in. w: Finlandii, Danii, Łotwie czy Estonii, właściciel znanej marki O.P. Anderson oraz duży importer alkoholi.
A oto wrażenia i ciekawe doświadczenia.
Bäska Droppar (40%), barwa miodu akacjowego, aromat bardzo ziołowy – szałwia, rumianek, tymianek, pokrzywa. W ustach straszliwie gorzkie, jakby było macerowane kłącze tataraku. Odnajdziemy w ustach kolejne zioła: melisę, miętę, werbenę, a także grejfruta. Typowy bitter na trawienie (styl bonnekampa), ciężkie i rozgrzewające, bardzo konsekwentne. W finiszu poza tatarakiem dochodzi czarna granulowana herbata. Jak dla mnie zbyt gorzkie, ale doceniam jakość. A finisz na szczęście nie jest przesadnie wyrazisty.
Gammal Norrlands akvavit (40%), barwa miodu akacjowego, szwedzka klasyka: kminek, anyż i koper włoski, ale trunek leżakował w beczkach po sherry, co świetnie odzwierciedla profil smakowy – gładki, elegancki, z nutką wiśni w czekoladzie. W finiszu dochodzą nuty pomarańczowe. Wspaniały, długo czuć w ustach harmonijną słodycz i kminek.
Hallands Fläder brännvin (38%), barwa bladosłomkowa, ma słodki aromat, w którym można wyczuć: jałowiec, skórki pomarańczy i wanilię, a także kwiaty bzu, wrzosy. W ustach słodki, kwiatowy, tu bardzo dużo czarnego bzu, czuć również kminek, koper włoski, delikatnie lukrecję. W finiszu nuty słodkie, znów waniliowe, ale też różane (woda różana). Bardzo delikatny i mimo kwiatowości, wcale nie przearomatyzowany.
Herrgårds aquavit (40%), barwa miodu akacjowego, bardzo oryginalna receptura – typowy kminkowy aquavit został zmieszany z odleżakowaną whisky i blend ten trafił jeszcze na pewien czas do beczek po sherry. Aromat kminkowy, smak natomiast bardziej złożony, czuć kminek, ale też słodycz słodu, nieco dębiny, bakalie, koper włoski, miód. Przyjemny słodki, delikatny finisz z waniliowo-rodzynkową nutką. Może nieco zbyt delikatne.
Läckö Slottsaquavit (38%), barwa klarowna, ma dość ostry aromat przez który poza koprem i kminkiem przebijają jakieś nie pasujące nuty, jakby ogórków. W ustach ostry, zdecydowany, bardzo kminkowy, ale też nawet nie tyle koper, co koperek, taki jak na ziemniaki. Mało harmonijny, ale ciekawy, wyrazisty. W finiszu nawet pojawia się nuta pieprzowa, rozgrzewająca. A i waniliowa słodycz.
O.P. Anderson Original aquavit (40%), barwa bladocytrynowa, najbardziej znany szwedzki aquavit – klasyka klasyki. Delikatny aromat kminku i kopro włoskiego, w ustach dochodzi smak anyżu, a w finiszu także dębiny – osiem miesięcy leżakował w beczkach. Rozgrzewający, słodki, bardzo wyraźnie kminkowy. Choć było w tej degustacji wiele pięknych trunków, ten jest najlepszy, znakomicie poukładany.
Rånäs brännvin (38%), barwa bladosłomkowa, w aromacie dominują skórki pomarańczy, głębiej – cynamon. Smak konsekwentny do nut aromatycznych – pomarańcza, cynamon, dochodzi może odrobina kandyzowanej limonki. Nie za słodkie, dobrze skomponowane i przyjemnie lekkie a jednocześnie rozgrzewające, ciekawe. Trudno to nazwać likierem. Pozostaje w ustach smak nieco gorzki smak skórek pomarańczy. Producent zaleca żeby pijąc ugryźć kawałek czekolady i wydaje się to być najbardziej właściwym kierunkiem. Mi najmniej zasmakował z całej dziesiątki, co nie znaczy, że ma jakieś defekty, po prostu dla mnie jest zbyt jednoznacznie pomarańczowy. Finisz ma wyjątkowo długi.
Skåne akvavit (38%), barwa bladosłomkowa, absolutna klasyka: kminek, anyż i koper. Bardzo delikatne, harmonijne, w ustach dominuje kminek, ale pozostałe składniki też są dobrze wyczuwalne. Idealnie poukładany trunek. W finiszu więcej czuć anyżu i nieco cukru. Słodkie i delikatne, żadnej ekstrawagancji, 100% tradycji.
Örtagårds brännvin (36%), barwa klarowna, w aromacie przede wszystkim czuć bardzo wyraźnie tymianek, mniej rozmaryn, trawę cytrynową, gdzieś dobija się też jałowiec. Smak słodki, ziołowy, również zdominowany przez tymianek, za słodki. W finiszu dochodzi kminek. Całość bardzo delikatna.
Östgöta Sädes brännvin (40%), barwa bladocytrynowa, znakomity aromat zacieru zbożowego, słodu piwnego i miodu. W ustach dochodzi nieco rodzynek oraz nuty dymu, wędzenia. Świetna kompozycja, bardzo harmonijna, mimo miodu nie jest słodkie, smak zdecydowanie naznaczony przez ziarno jęczmienia. W finiszu – mocne ciemne piwo typu porter. Może trochę zbyt ekstraktywne.
W tym zestawie, bardzo reprezentatywnym dla szwedzkiego producenta, obejmującym ok. 70% jego regionalnych wyrobów, nie ma rzeczy nieudanych. Poziom jest niesamowicie wysoki, niewiele mógłbym wymienić na świecie firm, które na 10 zaprezentowanych wyrobów ani razu nie zeszły poniżej noty 4. Choć też nie było przebłysku geniuszu i noty najwyższej. Średnia z tej degustacji jest jednak niezwykle wysoka, wynosi 4,2. Na pamiątkę pozostanie mi broszura, szkoda, że w 3/4 po szwedzku.