Maison Hardy założył w 1863 roku Anglik, Anthony Hardy, który wcześniej prowadził sklep z alkoholami w Londynie. Tak zagustował w koniakach, że przyjechał do Cognac i sam zajął się destylacją eau-de-vie. Już w 1891 roku firma była jednym z głównych dostawców na rynek rosyjski, wypuszczając nawet specjalną markę, upamiętniającą kontakty obydwu krajów Cognac de L’Alliance.
Do dzisiaj firma jest w rękach rodziny Hardy. Styl firmy jest zróżnicowany, gdyż stosują winogrona z różnych regionów, przykładowo: VS to mieszanka Fins Bois i Borderies, a VSOP to Grande i Petite Champagne. Jednak te droższe w większości złożone są z ciężkich eau-de-vie z Grande Champagne. Używają wyłącznie beczek z dębu Limousin i niemal wyłącznie winogron ugni blanc – wyjątek stanowią najstarsze koniaki w rodzinnym Paradise, jeszcze sprzed filoksery. Najstarszy koniak, jaki wciąż posiadają, pochodzi z 1864 roku. Firma nie ma własnych winnic, współpracuje z ok. 200 winogradnikami. W magazynach ma ok. 25 tys. beczek.
Firma przestrzega rygorystycznie wypracowanych od pokoleń zasad obniżania mocy alkoholu. Po wlaniu do starych beczek, moc obniżana jest bardzo wolno – z 70 do 55%. Potem eau-de-vie przelewane jest do nowych beczek z amerykańskiego dębu. Już na tym etapie zapada decyzja, jakie będą przyszłe losy destylatu. Koniaki, które będą butelkowane jako VS, trafiają do nowych beczek na 18 miesięcy, te na XO – tylko na 12 miesięcy. Potem alkohol trafia do bardzo starych beczek, które przekazują niewiele tanin. Moc jest obniżana w kolejnych etapach do 47% i do 43%. Dopiero przed butelkowaniem stabilizuje się moc koniaku na poziomie 40%.