Blisko Tamizy i stacji metra Turnham Green w Londynie od 2007 roku działa Sipsmith Distillery. Założona w garażu, była to pierwsza w Londynie licencja na produkcję alkoholu, jaką wydano po zliberalizowaniu angielskich przepisów. Założyło ją dwóch entuzjastów, zafascynowanych amerykańskimi mikrodestylarniami – Fairfax Hall i Sam Galsworthy. Mają trzy niemieckie alembiki: Constance, Patience i Prudence oraz małą sześciopółkową kolumnę do rektyfikacji. Kupują gotowy spirytus pszeniczny o mocy 96% i redestylują go na gin, odbierany jest z mocą 88%. Master distillerem jest znany dziennikarz piszący o alkoholach, Jared Brown.
Podstawowa oferta to Sipsmith London Dry Gin (41,6%) i mocniejszą wersję Sipsmith VJOP (57,7%). W przypadku obydwu redestylowane w alembikach składniki to: dzięgiel z Belgii, nasiona kolendry z Bułgarii, cynamonowiec z Chin, cynamon z Madagaskaru, korzeń irysu z Indii, migdały z Hiszpanii, lukrecja z Hiszpanii i oczywiście jałowiec oraz skórki cytryny i słodkich sewilskich pomarańczy. Ponadto butelkują: tarninowy Sipsmith Sloe Gin (29%), cytrusowy Sipsmith Lemon Drizzle Gin (40,4%) czy korzenno-owocowy likier London Cup (29,5%). Na miejscu, w destylarni, można też spróbować różnych ginów infuzjowanych oraz pszenicznej wódki.
Wizyta w Sipsmith Distillery organizowana jest w formie przyjęcia. Każdy dostaje na początek koktajl, potem otwierane i rozlewane są wśród gości kolejne produkty, na koniec można zostać w barze i próbować zlewanych infuzji z wielkich szklanych baniek.