Liviko to największa i najbardziej renomowana estońska gorzelnia, produkująca ponad 70 gatunków destylatów, wśród nich sztandarowy estoński likier Vana Tallinn oraz wódkę Viru Valge. Firma powstała w 1898 roku, w 1996 roku została sprywatyzowana (właścicielem jest fundusz NG Investment). Mają swoje zakłady na Łotwie, Litwie, a także od 2010 roku w Japonii.
Zasiadłem do zestawu prezentowego sześciu miniaturek 50 ml, prezentujących zaledwie wycinek oferty Liviko, zresztą nie koniecznie trunków najlepszych, ale reprezentatywnych dla firmy. Oto wrażenia z degustacji.
Vana Tallinn Authentic (40%) to najbardziej popularna wersja tego słynnego likieru. Robiony jest na dobrej jakości rumie, bardzo wyczuwalnym w aromacie. Gęsty, miodowo-pomarańczowej barwy. W nosie poza rumem czuć pomarańcze i cynamon. W smaku dominują: słodkie pomarańcze, wanilia i cynamon, miód, trochę gorzkich ziół, skórki cytryny, w słodkim finiszu także fiołki. Świetny do deserów lub na zimowe wieczory, jest bardzo rozgrzewający.
Honey Liqueur (35%) barwa słomkowa, oleiste, aromat intensywnie miodowy, stawiam na miód gryczany. Rozgrzewające, słodkie, harmonijne, alkohol głęboko schowany, ale moc idealna. Nasz Krupnik może się schować. W finiszu delikatna nutka pikantna, jakby imbiru.
Liviko Likӧӧr Metmaasikas (21%) barwa różowo-czerwona, aromat bardzo landrynkowy. Czuć maliny i w ustach i w nosie, ale właśnie w taki cukierkowy, landrynkowy, sposób. Poza tym przesłodzone. Raczej tylko do drinków.
Liviko Gin (38%) aromat delikatny, jałowcowy, z wyraźną nutą cytryny (może nawet kandyzowanej cytryny). Smak nietypowy, w pierwszej chwili na języku mamy przyjemną słodycz jagód jałowca, ale po chwili ostro atakuje czarny pieprz, potem dochodzą nuty limonki. Całość nie harmonijna i mało przyjemna. Jeden z gorszych ginów jakie piłem.
Viru Valge Pure Estonian Vodka (40%) aromat delikatny, zmielone ziarno lekko wilgotne. Smak, niestety, fatalny. Nieprzyjemne nuty metaliczne, zwietrzały pieprz i lubczyk. Nota degustacyjna – 1.
Viru Valge Greenapple Vodka (38%) przyjemny, intensywny aromat zielonego jabłuszka – w stylu dawnego Smirnoffa Green Apple. W ustach: szarlotka, ale też soczyste jabłko, i to bardziej skórka niż miąższ, niestety – także pestki, jest coś gorzkiego na dolnym języku. Nic szczególnego, ale pije się przyjemnie, choć zdecydowanie należy dobrze schłodzić.
Podsumowując, muszę powiedzieć, że ten zestaw jest nieco przypadkowy. Jakby chcieli wymieszać alkohole drogie i tanie, żeby wyszła przystępna cena. Wódka Viru Valge Pure jest tragiczna, gin też kiepski, ale firma ma też w ofercie zarówno inny gin, jak i inną wódkę, mało tego, ma znakomite inne likiery niż np. ten landrynkowo-malinowy. Część tych alkoholi wcześniej znałem, marka Vana Tallinn to oczywiście absolutnie pierwsza liga światowych likierów. Mile mnie zaskoczył likier miodowy.