Firma Jantoń, znana przede wszystkim na rynku win, wypuściła swoja pierwszą linię nalewek, które od siedziby firmy zaczerpnęły nazwę – Dobrońska. To pięć smaków: morela, malina, wiśnia, śliwka i porzeczka, wszystkie o mocy 21%.
Przystąpiłem do degustacji.
Dobrońska Porzeczkowa – aromat delikatny, gdzieś pomiędzy czerwoną a czarną porzeczką. W ustach natomiast cierpko – pomiędzy czarną porzeczką a aronią. Rześka, brakuje jej nieco esencji, ale podoba mi się, że nie czuć cukru.
Dobrońska Wiśniowa – aromat jak w amaratto – migdały. Dano do nastawu strasznie dużo pestek, a ja tego nie lubię. W smaku słodko-kwasna, bardzo migdałowa, z nuta marcepanu. Zupełnie nie mój typ.
Dobrońska Malinowa – w nosie nie tylko malina, bo i truskawka, a i kwiat lipy czy nawet konwalie. W smaku dość cierpka. taj jak w przypadku porzeczki – brakuje jej esencjonalności, ale podoba mi się duża kwasowość, dzięki temu jest orzeźwiająca.
Dobrońska Śliwkowa – ma aromat suszu, kompotu, też trochę wanilii, czekolady, marcepanu. Smak też kompotowy, tu też jest bardziej kwaśno niż słodko. podoba mi się jej soczystość – mniej ta nuta marcepanu, wyraźna także w smaku.
Dobrońska Morelowa – udało się uchwycić naturalny aromat moreli, jej rześkość, kwiatowość, nutkę cytrusową. Smak bardzo morelowy, jakby się wgryźć w cały soczysty owoc razem ze skórką. Ta wyjątkowo dobrze się udała. I tu także nie ma w smaku cukru, tylko to, co z owocu.
Poza wiśniową zrobiły bardzo pozytywne wrażenie, zwłaszcza, że to produkt z niższej półki cenowej. W przypadku wiśniowej zapewne wystarczy z receptury usunąć większość pestek.