The Ten to zestaw dziesięciu szkockich whisky single malt, stworzonych przez francuską La Maison du Whisky, z myślą o nowicjuszach, którzy wkraczając w świat słodowych smaków mogą poznać zróżnicowanie aromatów w zależności od: wieku, beczek, stopnia natorfowania słodu i regionu whisky. Zamysł jest taki by przechodzić od najlżejszych i najmniej torfowych do najcięższych, najbardziej torfowych whisky. Każda butelka jest dobrze opisana, przedstawia: destylarnię, rok destylacji i butelkowania, wykorzystane beczki oraz region w Szkocji. Wszystkie są niefiltrowane na zimno i nie barwione karmelem.
The Ten 00 – ośmioletnia whisky single grain z destylarni North British z beczek po bourbonie (40,1%), Vintage 2003, butelkowanie 2011. Barwa klarowna, aromat słodowy, smak zaskakująco owocowy – dużo malin i truskawki, słodycz na języku. Finiszu właściwie brak. Świetnie oddaje świeżość whisky typu single grain.
The Ten 01 – dziewięcioletni Auchentoschan z beczek po bourbonie (40,1%), Vintage 2003, butelkowanie 2012. Przedstawiciel Lowlands, whisky bardzo lekka, owocowa w aromacie. W ustach ciasto z galaretką, bita śmietana ze świeżymi malinami, finisz przyjemny, wciąż owocowy.
The Ten 02 – sześcioletnia Aultmore z beczek typu hogshead (40,1%), Vintage 2005, butelkowanie 2011. Niemal klarowna, przedstawiciel Speyside. W nosie słodycz, miód, odrobina przypieczenia, dymu ogniska. W ustach czerwone owoce. Finisz niezbyt długi, pojawiają się w nim akcenty tytoniu.
The Ten 03 – siedmioletnia Clynelish z beczek typu hogshead (40,1%), Vintage 2004, butelkowanie 2011. Przedstawiciel Highland. W aromacie bogata owocowość – rozgrzany sad, w ustach dojrzałe gruszki i brzoskwinie, finisz słodki, przyjemny, z nutką jałowca. Nota degustacyjna – 4.
The Ten 04 – dziewięcioletnia Longmorn z beczek typu hogshead (40,1%), Vintage 2002, butelkowanie 2011. Tu znów Speyside. W nosie słodycz – wanilia i czereśnie, w ustach – czekolada mleczna, tort czekoladowy z kandyzowaną wisienką. Finisz także słodki, czekoladowy, dobrze poukładana, konsekwentna. Lubię takie whisky.
The Ten 05 – dziewięcioletnia Benrinnes z pierwszy raz napełnianych beczek typu butt po sherry (40,1%), Vintage 2003, butelkowanie 2012. Jeszcze raz Speyside. Tym razem jednak aromat dość dymny, z nutami torfu. Za to w ustach dużo owoców, rześkość. W finiszu nieco ciężej – znów torf, pojawia się słodycz malin. Ciekawa kompozycja.
The Ten 06 – ośmioletnia Ardmore z beczek po bourbonie (40,1%), Vintage 2003, butelkowanie 2011. Barwa niemal klarowna, region Highland. Aromat apteczny, dużo torfu, w ustach także torf, ale też słodycz – miód i maliny, może także poziomki. W finiszu znów torf. W sumie najbardziej pospolity smak w tej serii.
The Ten 07 – dziesięcioletnia Bowmore z beczek po bourbonie (40,1%), Vintage 2002, butelkowanie 2012. Typowy przedstawiciel Islay, jednocześnie najstarsza whisky w tym zestawie. W nosie smoła i torf, w ustach torf i sól, w finiszu smołowana droga. Dla mnie przegięcie, whisky dla dekarzy.
The Ten 08 – ośmioletnia Tamdhu z pierwszy raz napełnianych beczek po sherry (45,1%), Vintage 2004, butelkowanie 2012. To jest Speyside, ale w bardzo ciężkim wydaniu. W nosie czuć wino, nieco szlachetnej pleśni. W ustach cierpka, wytrawna. W finiszu – długim – czarny pieprz i wiśnie. Potężna.
The Ten 09 – pięcioletnia Bunnahabhain z beczek typu hogshead (50,1%), Vintage 2007, butelkowanie 2012. Przedstawiciel Islay. Mimo młodego wieku pięknie pokazuje bogactwo smaków i aromatów wyspy. Nie jest tak przegięta jak Bowmore z butelki 07. W nosie bardziej niż morze czujemy rodzynki, słodycz winogron, poza tym słód i drożdże. W ustach wcale nie ciężka – jest tu słodycz miodu wrzosowego, znów rodzynki. Finisz niezbyt długi, miodowy. Dymne nuty przyjemnie schowane.
Podsumowując – francuskiemu bottlersowi świetnie udało się zrealizować zamysł stworzenia setu dziesięciu degustacyjnych whisky. Bardzo dobrze oddaje on zróżnicowanie szkockich trunków, może brakuje w tym zestawie Highland Park, ale nie można mieć wszystkiego. Wszystkie whisky trzymają wysoki lub bardzo wysoki poziom. Ja bym zamienił kolejność – 07 dałbym jako 09, jest najbardziej torfowa. Bunnahabhain na koniec jest znakomity, ale nie do końca oddaje styl Islay, lepszy byłby Ardbeg lub Caol Ila czy Laphroaig. Patrzyłem na stronie La Maison du Whisky, dziś niestety cały zestaw jest niedostępny (były jego chyba dwie edycja w 2010 i 2012 roku), są jedynie pojedyncze butelki, ale myślę, że pojawi się kolejna edycja, z innymi rocznikami, ale podobnymi aromatami. Gdyby nie to, że te trunki są dość drogie (ok. 60 euro butelka), to rekomendowałbym ją do każdego baru, który specjalizuje się w whisky.