W dniach 22-23 sierpnia odbyła się XI edycja Festiwalu Whisky. Pierwszy raz w Sopocie, a nie w Jastrzębiej Górze. Pierwszy raz w rozszerzonej formule – nie tylko whisky, także wódki, likiery, gin, rum, mezcal, tequila, koniak czy szampany. Jednym zmiany odpowiadają, inni kręcą nosem. Każdemu nie dogodzisz. Mi zmiany się podobają.
Nowy festiwal jest świetnie skomunikowany, dwa kroki od kolejki SKM. Sopocki Hipodrom to miejsce wyjątkowe, jedna z drewnianych trybun jest jeszcze z XIX wieku, a większość budynków z lat 20. Teren jest bardzo duży, więc była przestrzeń. Wejście na festiwal od strony stacji SKM, a na drugim końcu scena koncertowa. Żadnych kolejek do kasy, bardzo sprawnie szło sprawdzanie biletów i zaproszeń. Każdy dostał opaskę z czipem, nie było kuponów, płatności gotówką czy kartą, tylko przez doładowywany czip na opasce. Dwa punkty doładowań.
Na środku sklep festiwalowy, bar Domu Whisky, strefa masterclass. Druga strefa masterclass w zabytkowym drewnianym budynku totalizatora. Po prawej stronie od wejścia stanowiska z cygarami. Schludne i przestronne toalety, nie śmierdzące toi-toie, jak na co poniektórych imprezach. Duża strefa gastronomiczna, choć tu kolejka była tylko do jednego stanowiska, bo pozostałe serwowały dania bardzo proste. Wielki czerwony bar-autobus. Sporo miejsc żeby usiąść – stolików, pufów, wygodnych foteli. Stoiska zadaszone, choć drugiego dnia, kiedy była mocna ulewa, dachy nie uratowały kilku stoisk przed zalaniem. Zwykle o tej porze roku narzekamy na upał, tym razem było deszczowo, a wieczorami bardzo chłodno.
Stanowisk degustacyjnych było 26. Dominowały marki United Beverages, które jest właścicielem Domu Whisky – aż siedem stoisk, m.in.: Macallan, Highland Park, Glen Moray, Glen Scotia, Loch Lomond, Nikka, Bushmills, Sexton, marki whiskey amerykańskich, w tym Elijah Craig, poza tym rum Planteray, Kraken, tequila Jose Cuervo i 1800, dużo marek ginu. Byli stali bywalcy, koncerny – Diageo, Pernod Ricard, Brown Forman, CEDC, Stock, Bacardi-Martini, Moet Hennessy, czyli m.in. marki: Ardbeg i Glenmorangie, Johnnie Walker, Jack Daniel’s, Jim Beam, Woodford Reserve, Singleton, Suntory, GlenDronach, Dewar’s, Aberfeldy, Royal Brackla, Craigellachie, Aultmore, Teeling, Glenfiddich, Balvenie, Scapa, Jameson, Aberlour, Glenlivet, Deacon, ale też wódki Beluga, Belvedere czy szampan Moet. Byli też obecni na Festiwalu Whisky od lat dystrybutorzy, m.in. Cerville z whisky Torabhaig czy Hatozaki, Mundivie ze swoją marką polskiej whisky Wild Fields, Pinot z bogatą ofertą whisky i rumów, m.in. świetnym stanowiskiem koktajlowym Phraya, Dom Wina z whisky Dalmore i Fettercairn, ale też koniakami i wódką Dwór Sieraków, MV Group m.in. z whisky Jura i Tamnavulin, Podole Wielkie z okowitami. Po raz pierwszy w historii festiwalu nie było M&P, kolejny raz nie wystawiła się Ambra czy Vininova, nie było HBC Coca-Cola z ich whisky i rumem. Pojawiło się natomiast kilka firm, które pokazywały się na Festiwalach Whisky rzadziej, lub wręcz debiutowały ze stoiskiem na tegorocznej edycji. Przede wszystkim Spirit Depot z wielką ofertą whisky, rumów, tequili, koniakami Park, a także VEIS z bardzo szeroką ofertą mezcali i tequili oraz innych trunków z agawy. Ta kategoria była bardzo mocno reprezentowana w Sopocie. Był Chopin nie tylko ze swoimi wódkami, ale też z markami, które sprzedawane są głównie na rynku amerykańskim, czyli tequile, mezcal, sotol. Drugi rok z rzędu stoisko z whisky miał dystrybutor AMKA (m.in. Fercullen, Stauning), podobnie jak Bartex-Bartol ze swoją whisky Paprocky. Dwa stanowiska miała ukraińska Bayadera – rumy, likiery, whisky, bourbon. Dużo ciekawych whisky można było spróbować na stoiskach The Last Port (które przejęło też część oferty importerów ML Spirits i Vininova) i Tudor House. Były wódki Pravda i Tvigwyschin, pojawiły się likiery kawowe The Lick oraz oferta Jakob Haberfeld – wódki i likiery, szeroko pokazał się Port Puck, stanowisko miała mikrodestylarnia z Sopotu 3city Distillery z własnym ginem, po latach na Festiwal Whisky powrócił Wolf & Oak, po raz pierwszy prezentując nową single malt i bardzo udaną blended whisky. Małe stanowisko miała kolekcja whisky The Creators, projekt Grzegorza Nowickiego oraz Rum Explorer Krzysztofa Piasecznego. Było w czym wybierać.
Najważniejszym wydarzeniem festiwalu była degustacja „Dom Whisky Old & Rare Collection – Podróż przez dekady”, prowadzona przez Tomasza Włodarczyka i Adriana Chwałę plus gościnnie Stanisława Domina. Gwiazdą wydarzenia była whisky wydestylowana rok po zakończeniu II wojny światowej. Prawdziwie Old & Rare! Oceniłem ją na 95,5. Na tej samej degustacji była whisky Glenlivet z 1970 roku z kolekcji Duncan Taylor Rare Auld, którą oceniłem na 95. To były dwie najlepsze single malt. Najlepsza whisky żytnia to The Stanhope Rye Whiskey Batch-001 z oceną 92, najlepszy bourbon Woodford Reserve Master’s Collection Proof 124,7 z notą 94,5, najlepsza tequila to Ay Pa Todos Blanco z notą 91,5, mezcal – Burrito Fiestero Joven Ensamble z notą 94,5, agave spirit – Santaleza Las Reservas 9YO z notą 92, najlepszy rum – Havana Club Iconica Tributo 2025 z notą 90, najlepszy likier – Skinos Dark Mastiha & Coffee Bitter z notą 96.
Szersza formuła niż tylko whisky sprawiła, że nowych alkoholi do próbowania było bardzo dużo (ja wypatrzyłem ok. 140 pozycji, ale na pewno było więcej nowości). Jak zwykle spora część uczestników festiwalu bardziej niż na nowych smakach skupiona była na darmowych próbkach z kuponów w katalogu. Te kupony co roku wzbudzają wiele kontrowersji i może najprościej by było z nich zrezygnować. Ci, którzy przychodzą głównie po to żeby się upić chodzą z klapkami na oczach oddzierając kolejne kupony, a ci, którzy szukają rarytasów narzekają, że w ramach darmowych próbek są tanie pozycje, a za rarytasy trzeba płacić. Kolędowania po stoiskach nie ułatwiał brak numerów stoisk, mapka festiwalowa została opublikowana bardzo późno.
Organizatorzy zrobili śmiały krok do przodu, zmieniając lokalizację i poszerzając formułę festiwalu. Według mnie to był dobry kierunek. Sopot zwyczajnie jest bliżej komunikacyjnie, choć oczywiście nie ma kurortowych walorów Jastrzębiej Góry. Sopocki hipodrom – miejsce przestronne, z klimatem i historią. Im więcej różnorodności w kieliszku, tym lepiej, chciałbym aby w następnych latach było jeszcze więcej wystawców i różnych alkoholi (kalwados, armaniak, cachaça, trunki azjatyckie), nawet kosztem whisky. W tym roku zorganizowano aż 28 sesji masterclass, na niektórych bardzo unikatowe whisky, absolutne rarytasy. Jak zwykle wielu było gości z zagranicy, przedstawicieli destylarni, brand ambasadorów ze Szkocji, Irlandii, USA, Francji. Sporo butelek single cask, czasami też próbek pobranych bezpośrednio z beczki, która nie została jeszcze zabutelkowana. Na stoiskach nie brakowało różnych aktywizacji – gier, quizów, loterii z cennymi fantami do wygrania. Dla zainteresowanych były też atrakcje muzyczne. Just carry on!




















