Feta w Coqueville

Perełka w nowelistyce Émila Zoli, opowieść o tym jak dobry alkohol potrafi zniwelować waśnie, doprowadzić do zgody, radosnej zabawy, a nawet romansu. Opublikowana po raz pierwszy w 1879 roku „Feta w Coqueville” jest tekstem wyjątkowym w dorobku Zoli, pisarz bawi się stereotypami pijaństwa w małych francuskich wioskach – przesada w opisie efektów spożycia alkoholu dodaje opowieści komicznego, ale sympatycznego wymiaru.

Akcja rozgrywa się w małej, odosobnionej wiosce rybackiej Coqueville, zamieszkanej przez około 200 osób. Między dwoma zwaśnionymi rodami – Mahé i Floche – od dawna trwa konflikt, który wydaje się nierozwiązywalny. Jednak pewnego dnia przybrzeżne prądy przynoszą na plażę antałki alkoholu, które pochodzą z ładowni zatopionego statku. Nieoczekiwany łup wieśniaków staje się impulsem do tygodniowej fiesty. Nagle tracą sens stare waśnie, a mieszkańcy – rozluźnieni alkoholem – zbliżają się do siebie, a nawet miłość między młodymi członkami zwaśnionych rodzin zaczyna kwitnąć. Starzy zachwycają się wyjątkowym smakiem trunku, degustują, dyskutują, cieszą się jakością wyrzuconego przez morze nieznanego im trunku.
Co ciekawe, Émile Zola często poruszał temat alkoholu, ale w zupełnie innym kontekście, wskazując na jego społeczny wpływ i degradację związaną z pijaństwem. Najważniejsza jego powieść o alkoholizmie paryskiej biedoty to „W matni”, wydana w 1877 roku. Francuski tytuł tej książki – „L’assommoir” paryskie określenie dla mordowni, baru z tanim alkoholem – oddaje klimat powieści. Natomiast sympatyczna „Feta w Coqueville” Zoli lekkością, humorem, pozytywnym nastawieniem do biesiadowania najbardziej mi przypomina wydaną w 1919 roku powieść „Colas Breugnon” Romaina Rollanda. Bezpretensjonalna, bachiczna, manifestująca nieskrępowaną radość picia: Ach!… upijać się!… upijać co wieczór czym innym!… nie wiedząc czym w dodatku!… Była to niby czarodziejska bajka, niby cudowna fontanna, tryskająca najdziwniejszymi w świecie trunkami, wszelkimi możliwymi gatunkami dystylowanego alkoholu, zaprawionego wszelakim kwiatem i wszelkim owocem, jaki tylko matka-ziemia wydaje!… – oto piękny zachwyt narratora nad piciem nowych, nieznanych trunków. Alkohol jest symbolem radości i niespodziewanej przyjemności, niczym magiczny napój z bajki.

Zostaw komentarz

Przewijanie do góry
Spirits logotyp czarny

Dostęp zablokowany

Nie spełniasz wymogów dotyczących wieku użytkowników strony.
Warsaw Spirits Competition 2025

Rejestracja otwarta

Zgłoś swoje uczestnictwo w festiwalu!

Spirits logotyp czarny

Czy ukończyłeś/aś 18 lat?

Treści na tej stronie przeznaczone są wyłącznie dla osób dorosłych.