26 beczek po bourbonie, 7 po sherry oloroso, dwie odmiany jęczmienia z własnej farmy, słodowanie pięć dni na własnym nieogrzewanym klepisku, natorfienie tylko do 20 ppm, moc – 50%. Jedenasta edycja się kłania. W nosie więcej torfu, niż bywało w ostatnich latach i bardzo dużo nut medycznych, słonych. Do tego polne kwiaty, zioła. Jeśli ktoś lubi analogie do spalonych opon samochodowych, to tutaj są, ja wolę wyobrażenie wypalanych wrzosowisk. Smak cierpki, mineralny, torfowo-węglowy, do tego wędzone śliwki. Finisz rozgrzewający, korzenny, czuć moc alkoholu, torf już mniej, bardziej gałkę muszkatołową, ale też rodzynki, jest wyraźny wpływ beczek po sherry.