27 maja w Restauracji Baczewskich w Warszawie odbyła się degustacja wybranych nalewek, które w tym miejscu powstają. Podane w towarzystwie dobranych przekąsek i z komentarzem szefa baru, Damiana Mielniczka. Obecnie restauracja ma nastawionych ok. 1000 l nalewek, ponad 40 smaków, dojrzewających w szklanych zbiornikach w dolnej sali degustacyjnej. Nie mają czasu długo dojrzewać, tak wielkim cieszą się powodzeniem. Restauracja została otwarta w lutym tego roku, a już skończyły się pierwsze nastawy mandarynki, piołunu z czekoladą i gryki.
Jako pierwsza do spróbowania była zaskakująca nalewka Lubczyk (ok. 50%), w aromacie czuć nać pietruszki, w smaku seler naciowy, leciutko gorycz chmielowa w finiszu. – Receptura jest prosta, to miesiąc maceracji korzenia lubczyku, spirytus jest żytni, nie dodajemy cukru. Niesamowicie odnajduje się z krwawą Mary, pasuje też do tatara – mówił Damian Mielniczek.
Kolejna nalewka również była sporym zaskoczeniem. To Słonecznikowa (ok. 45%), aromat delikatny – prażone ziarna słonecznika, sezam, świeżo tłoczony olej i… ziemniaczane obierki z parnika. W smaku bardzo przyjemne prażone ziarna słonecznika z karmelem, chałwa. W finiszu – masło orzechowe i czekolada. – Receptura to uprażone ziarna słonecznika, które dały nuty orzechowe, ponad miesiąc maceracji. Polecam do wszelkiego rodzaju chlebów, pasztetów czy foie gras – mówił Damian Mielniczek.
Jako trzecia do spróbowania była nalewka Gryczana (40%), niezwykła – smak i aromat kaszy gryczanej, tylko zraziki podawać. – Prażona kasza gryczana, zalewana jest syropem pomarańczowym, na koniec dodajemy tartej skórki pomarańczowej. Maceracja z kaszą trwa tydzień do dwóch. Świetnie sprawdza się w towarzystwie owoców, risotto, kaszotto czy z sernikiem – mówił Damian Mielniczek.
Kolejna nalewka to Starka Baczewskich (40%), aromat kakao, czekolady w proszku, liści, kory. W smaku też bardzo czekoladowa, trochę przypraw korzennych, słód, słoma. Finisz to czekolada z rodzynkami i z cynamonem. – W recepturze mamy tu prażone żyto, orkisz, odrobinę orzechów laskowych, miód, wiórki dębowe. Dwa tygodnie maceracji. Znakomita do koktajli z naszym bittersem chlebowym – mówił Damian Mielniczek.
Piąta nalewka była najsłodsza i najdelikatniejsza ze wszystkich, to Mandarynkowa (38%), w aromacie bardzo dużo słodkiej mandarynki i delikatnie cytryna. Orzeźwiające. Smak znakomity, jak syrop mandarynkowy, podobnie finisz. Idealnie mandarynkowe. – Mamy tu nalew na suszone skórki mandarynki, bez albedo, zasypane cukrem. Starta skórka mandarynki, delikatnie obsuszona dała silniejszy aromat. Maceracja kilkudniowa. Do deserów, naleśników – mówił Damian Mielniczek.
I na koniec gęsta, sążnista Kaziówka Lwowska (52%), w aromacie bardzo dużo słodkiego słodu, karmel, czekolada, śliwki w czekoladzie, poza tym przyprawy korzenne: cynamon i wanilia, a jeszcze kwiaty, miód, ziarna kawy, kakao, kora. Smak potężny, duża moc alkoholu – wiśnie, kawa i kakao wyraźne, głóg i miód, esencjonalne, gęste, syropowe, z dużym potencjałem starzenia. Finisz bardzo piwny, słód, odrobina tarniny, nuty wędzone. – Ciemne piwo z naszego lwowskiego browaru Kumpel zostało zredukowane z 60 do 15 l. Było gotowane z dodatkiem kawy i ziaren kakaowca, miodu gryczanego, goździka. Po ochłodzeniu został dodany spirytus. Do kaczki czy wołowiny, do sosów – mówił Damian Mielniczek.
Na koniec podano koktajl o nazwie Szatan z Siódmej Klasy – pieprzówka na aronii z odrobiną grejpfruta. Kieliszki podano we wnętrzu małych fortepianów, w towarzystwie dymu oraz piosenki Czesława Niemena.