Wczoraj w restauracji Borpince w Warszawie odbyła się polska premiera whisky The Glenlivet Founder’s Reserve. Starzona w beczkach po bourbonie – pierwszy raz i ponownie napełnianych. To kolejna na rynku whisky no-age statement, producent nawet nie ujawnia jaki jest przedział wiekowy destylatu. Butelkowana z mocą 40%. – Przy jej tworzeniu chciano przede wszystkim odtworzyć lekki, owocowy styl z czasów George’a Smitha, założyciela The Glenlivet – mówił podczas spotkania Dariusz Fabrykiewicz, ambasador marki z ramienia Wyborowa Pernod Ricard. Destylarnia należy do grupy Pernod Ricard.
Glenlivet to po Glenfiddich najlepiej sprzedająca się whisky typu single malt. Firma powstała w 1824 roku, założona przez bimbrownika George’a Smitha, jako pierwsza legalna gorzelnia w regionie Speyside, stąd określenie: The single malt that started it all (single malt, od którego wszystko się zaczęło). Od razu zyskała dużą popularność. W 1827 roku szkocki poeta, James Hogg, tak reklamował nowy trunek: „Dajcie mi prawdziwej Glenlivet, a dam radę zrobić wszystko. Bo człowiek nigdy nie ma dosyć Glenlivet, jak się nie ma dosyć powietrza. Gdyby ciało tylko umiało ustalić dokładnie, ile trzeba pić codziennie, żeby zachować proporcje, i tego się trzymać, to klnę się na wszystko, że taki człowiek mógłby żyć wiecznie i nie umrzeć wcale, a lekarze i grabarze straciliby robotę”.
Przez pewien czas firma działała jako konsorcjum z gorzelniami Glen Grant i Longmorn. W 1977 roku została przejęta przez Seagram, a w 2000 roku przez Pernod Ricard. Rozbudowana w 2010 roku podwoiła wydajność. Styl Glenlivet to whisky delikatne, słodkie, z nutami wanilii, kwiatów, jabłek. Zakład w Ballindalloch jest otwarty dla turystów.
The Glenlivet Founder’s Reserve to whisky o wyrazistym owocowym aromacie – cytrusy, przede wszystkim pomarańcze oraz egzotyczne owoce, mango, a także – po dostawieniu kieliszka by nabrał nieco powietrza – tony wanilii i czekolady, poza tym słód. W ustach w pierwszej chwili bardzo owocowa, z czasem nabiera smaku gorzkiej czekolady, ale i soli, a w finiszu jest nieco pikantna, pojawiają się też nuty rozżarzonego drewna. Ogólne wrażenie – bardzo delikatna whisky, typowy przedstawiciel regionu Speyside.
Degustacji The Glenlivet Founders Reserve towarzyszył obiad podawany… w całkowitych ciemnościach. Kelnerzy z noktowizorami na oczach podawali kolejne dania i dolewali trunku. Po bogatych przystawkach złożonych z różnych serów i pasztetów było danie główne oraz deser. Nie łatwo było operować sztućcami w egipskich ciemnościach, ale zabawa była wyśmienita, a brak bodźców wzrokowych wyostrzał zmysły smaku i powonienia. Po deserze wniesiono świece.