na etykiecie same ściemy. Czytamy: „Na bezie tradycyjnej receptury 1745”. Dalej: „Hand Made in Poland. Nic ponad to, co powinna zawierać wódka. Bez konserwantów, sztucznych barwników, dodatków cukru, glutenu i GMO”. Może tak, może nie, ale wolałbym dowiedzieć się z kontretykiety, jakie to zboża (ziemniaki?), z jakich upraw (zagonów?). Tymczasem na kontretykiecie czytamy o włoskiej tradycji lakierniczej (rosolis) i fabryce wódek hrabiego Potockiego (bo zrobiona w Łańcucie). Tyle złośliwości. Butelka i etykieta retro, ale to pasuje. Cena dość atrakcyjna (29,99 zł). Aromat przyjemny, kwiatowy (polne kwiaty), z nutą miodową i ciekawą kwaśną nutą fermentacji, co by potwierdzało produkcję w mniejszych partiach. Smak słodki, kukurydziany. Jest przyjemna nuta miodowa, a w finiszu dochodzi malina. Niezła wódka. Przyklasnąłbym, gdyby Marie Brizard w ślad za tą butelką wypuściło w podobnej szacie prawdziwe rosolisy. Wtedy kontretykieta miałaby sens.
lakierniczej ???