16 czerwca, w barze na 22. piętrze Warsaw Financial Center, gdzie swoją główną siedzibę ma Pernod Ricard Polska, odbyło się pierwsze polskie spotkanie The Glenlivet Guardians, czyli grupy entuzjastów tej najstarszej legalnej szkockiej whisky, którzy postanowili być „strażnikami” jej tradycji. Spotkanie prowadził ambasador marki w Polsce, Dariusz Fabrykiewicz.
The Glenlivet to najbardziej znana whisky ze Speyside. Dolina Glenlivet otoczona jest górami i jest tam idealny klimat do dojrzewania whisky, służą trunkowi zwłaszcza bardzo niewielkie wahania temperatur. Od 21 lat master distillerem jest Alan Winchester i to on odpowiada za wszystkie nowe wypusty, w tym za wprowadzona w tym roku The Glenlivet Founder’s Reserve. Źródło wody Josie daje 14-16 tys. l wody na godzinę, ma stałą temperaturę i jest bogate w minerały. Mają siedem kompletów alembików, są one wysokie i szczupłe, co daje owocowe lekkie aromaty typowe dla Speyside. Beczki leżakują w magazynach wysokiego składowania, używają beczek po bourbonie i po sherry oraz w niewielkim stopniu nowych beczek z dębu francuskiego.
Dariusz Fabrykiewicz zaprezentował trzy whisky – najnowsze dziecko The Glenlivet oraz klasyczne edycje – 15YO i 18YO. Oto moje wrażenia i noty degustacyjne.
The Glenlivet Founder’s Reserve (40%), nowość w portfolio Glenlivet, bez oznaczania wieku, zastąpi wcześniejszą edycję 12YO. Barwa jasnobursztynowa. W nosie: dużo słodu, ciasto drożdżowe, pomarańcze, czekolada. Po dodaniu wody dochodzi butterscotch. W ustach bardzo delikatna, znów czekolada i cytrusy. Jest bardzo konsekwentna, nieco mdła, wyczuwalne są drożdże i wpływ beczek po bourbonie. To prosta whisky, bardzo klasyczna. Finisz krótki, rześki: ciasto drożdżowe, skórka jabłka, ku mojemu zaskoczeniu lekko słona.
The Glenlivet 15 YO The French Oak Reserve (40%) leżakowana w beczkach po sherry i bourbonie przez 14 lat, a potem część tych whisky przez rok była finiszowana w nowych beczkach z francuskiego dębu. Barwa ciemniejsza, miodowa. W nosie: cytrusy, jabłka, cynamon, nektar miodowy, w tle odrobina słodu i rodzynki. I jeszcze ciasto ponczowe. Po dodaniu wody pojawia się aromat brzoskwini. W ustach bardzo przyjemna, oleista, pełna, słodka, orzechy i rozgrzewające przyprawy. W średnio-długim finiszu cynamon i przypalona grzanka.
The Glenlivet 18 YO (43%) dojrzewała w beczkach po sherry i bourbonie. Barwa ciemniejszego miodu. W nosie dużo egzotycznych owoców: cytrusy, ale też liczi i banany. Po dodaniu wody czuć więcej dębiny. W ustach: głęboka, rozgrzewające przyprawy, dębina, nadal banany i cytrusy, a też likier czekoladowo-wiśniowy. Finisz wspaniały, rozgrzewający, intensywny, słodki, tu też czekolada.