101 Gins To Try Before You Die

Rynek anglojęzyczny uwielbia takie książki – 101 niezbędnych do życia drobiazgów: 101 serów, których trzeba spróbować, 101 seriali, które trzeba obejrzeć, 101 widoków, którymi trzeba się nasycić, a potem można już spokojnie umrzeć. Ze 101 ginów, które rekomenduje Ian Buxton piłem prawie wszystkie, plus ponad 500 innych, ale na tamten świat bynajmniej się z tego powodu nie wybieram. Sama książka ma swoje plusy i minusy, te drugie wynikają głównie z samej koncepcji tego typu przewodników. Wprowadzenie poświęcone historii, produkcji czy konsumpcji ginu, to zaledwie kilkanaście stron. Potem jest już prezentacja marek, każdej poświęcono po dwie strony, niezależnie od ich historii czy rynkowej pozycji. Trzeba jednak przyznać, że autor bardzo rzetelnie przedstawia marki – zarówno sam gin, jak i jego producenta. To bardzo duży atut tej książki. Oczywiście, jest tu ogromna nadreprezentacja ginów z Wielkiej Brytanii i USA. O ile nie dziwi brak ginu Lubuski, to pominięcie najlepiej sprzedawanego na świecie ginu San Miguel już trudniej wytłumaczyć. Anglosasi mają swoje zasługi dla ginu, stworzyli styl London Dry, ale historycznie trunek pochodzi z terenów dzisiejszej Holandii i Belgii, czołowym europejskim konsumentem jest Hiszpania, a światowym… Filipiny. Pisząc o ginie warto zatem pamiętać, że Commonwealth i USA to jeszcze nie cały świat.

Scroll to Top
Spirits logotyp czarny

Dostęp zablokowany

Nie spełniasz wymogów dotyczących wieku użytkowników strony.
Warsaw Spirits Competition 2024

Rejestracja otwarta

Zgłoś swoje uczestnictwo w festiwalu!

Spirits logotyp czarny

Czy ukończyłeś/aś 18 lat?

Treści na tej stronie przeznaczone są wyłącznie dla osób dorosłych.