słodki, delikatny aromat, delikatniejszy niż edycje 2018 i 2019. Sporo nut nugatu, czekolady z orzechami, lukrecji, poza tym ostra nuta leśna, żywiczna, a także zioła prowansalskie, rozmaryn, mięta, szałwia. Jest też bardzo słodki zapach amerykańskiego dębu, nawet nie tyle waniliowy, co kwiatowo-miodowy, jest słodycz daktyli, fig, syropu klonowego. Aromatycznie to być może w ogóle najciekawszy Blanton’s, ma zapach naprawdę starego, co najmniej osiemnastoletniego bourbona, co zapewne udało się uzyskać dzięki leżakowaniu na wyższych, cieplejszych poziomach magazynu w Buffalo Trace Distillery. W smaku ostry, z pazurem typowym dla Blanton’sa – masa kukurydzy, ziół, lekko goryczka głogu czy jarzębiny, lekko anyż, lekko marcepan. Dużo mniej wytrawny niż poprzednie edycje butelkowane dla M&P, za to bardziej ziołowy, głęboki. Finisz jest jak miód z szyszkami sosnowymi, nuty leśne, jałowcowe, ale też bardzo wyraźna kukurydza, wręcz popcorn. Czuć mocniej wypaloną beczkę – orzechy włoskie, migdały, pestki owoców, wspomniany wcześniej głóg czy nawet tatarak. Butelkowana z mocą 58,5%.
Edycja opóźniona przez Covid, wprowadzona na rynek w bardzo małej ilości, bez promocji i spotkań degustacyjnych, a szkoda. Bo najlepsza w siedmioletniej historii butelkowań Blanton’s dla M&P.