Ostanie dwa, pandemiczne lata pokazały jedno: przedsiębiorcy, którzy nie sprzedają swoich produktów w sieci, są praktycznie skazani na niebyt. Najtrudniej mają oczywiście ci najmniejsi gracze, oferujący produkty lokalne, a często nawet unikalne. – Czujemy się zwyczajnie pokrzywdzeni – mówią przedstawiciele polskich firm winiarskich zrzeszonych w Związku Pracodawców Polska Rada Winiarstwa. Nie mają oni możliwości legalnego sprzedawania swoich produktów przez internet. Powód? Konstrukcja polskiego prawa i brak odpowiednich regulacji.
Pandemia rozkręciła e-zakupy
Jak pokazują globalne dane, sprzedaż internetowa alkoholi w pierwszym roku pandemii wzrosła ilościowo mniej więcej o 33%, a sprzedaż alkoholi ogółem (we wszystkich kanałach) spadła o 6%. Sprzedaż w sklepach internetowych funkcjonowała i rozwijała się wcześniej, ale wyraźnie widać, że pandemia zdecydowanie przyspieszyła ten trend. Niestety, nie dotyczy to polskiej branży winiarskiej.
– Polska jest reliktem w Europie, jednym z ostatnich krajów, w którym sprzedaż on-line nie została uregulowana – mówi Magdalena Zielińska, prezes Związku Pracodawców Polska Rada Winiarstwa. – Zamknięcie oczu na ten rozwijający się kanał sprzedaży i ignorowanie tego zjawiska, by zahamować jego rozwój – bo tak to teraz u nas wygląda – nie jest racjonalnym rozwiązaniem – twierdzi prezes ZP PRW.
Paweł Gąsiorek, prezes firmy Dom Wina, dodaje natomiast: – Obowiązująca dziś Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi została uchwalona przez PRL-owski Sejm w 1982 r. Przypomnę młodszym, że w tym czasie w Polsce trwał stan wojenny. Gdy uchwalano ustawę, nie było internetu, kart płatniczych, telefonów komórkowych. Polska była odcięta od zachodniej cywilizacji, a społeczeństwo biedne i sterroryzowane przez opresyjny system. Pito wódkę po to, aby o tym wszystkim choć na chwilę zapomnieć. Minęło 40 lat i jesteśmy w całkiem innym miejscu, a obowiązujące prawo jest wciąż to samo – mówi Paweł Gąsiorek.
Dom Wina prowadzi legalny sklep internetowy w Czechach. Tam na koncesję czeka się jeden dzień. Można także reklamować alkohol. – Czesi konsumują na osobę najwięcej piwa na świecie, a wina piją 3 razy więcej niż Polacy. I problem alkoholizmu nie jest tam większy niż w Polsce. A to kraj bardzo do nas podobny – zauważa prezes Domu Wina.
Kto kupuje przez internet? – Są dwie kategorie konsumentów korzystających z tej formy usługi – zauważa Bartosz Piasecki z firmy Mazurskie Miody. – Pierwsza to ci, którzy przebywając na kwarantannie, nie mają wyboru i muszą zrobić zakupy przez internet. Druga grupa osób to te, którym jest tak po prostu wygodniej.
Mali bez szans
Czas pandemii szczególnie dotkliwie uderzył właśnie w małych, lokalnych wytwórców alkoholi, takich jak na przykład firma AWE z Bielska-Białej, działającą na rynku od 1991 roku. AWE zajmuje się przede wszystkim konfekcjonowaniem usługowym win z całego świata, a jedną z jej marek jest pierwsze w Europie wino z intraktem z konopi siewnych. Produkty te nie mają rozbudowanych kanałów dystrybucji, można je kupić jedynie w wyselekcjonowanych sklepach. – Jako lokalna, mała firma rodzinna bez ogromnych zasięgów, mamy szczególnie trudny dostęp do naszych klientów – tłumaczy Bartłomiej Sarecki, prezes firmy AWE. – Nasze produkty są nieobecne w dużych sieciach handlowych, co więcej, mamy do nich utrudniony dostęp, zainteresowanie ich naszą ofertą jest praktycznie niemożliwe, gdyż kupcy tych sieci nie spotykają się już prawie z firmami… A jeśli już, to z tymi, z którymi współpracują od dawna. To jeszcze bardziej wyłącza możliwość zdrowej konkurencji – mówi Prezes firmy AWE.
I dodaje: – Wszystkie analizy wskazują, że branża winiarska rozwija się w naszym kraju, niestety my tego nie odczuwamy, właśnie z powodu niemożności dotarcia do klientów. Jest wiele firm, które mimo wszystko ryzykują i handlują alkoholem w sieci, gdyż są bardzo małymi podmiotami, a nie składami podatkowymi, tak jak my. Ryzyko kary jest w naszym przypadku niewspółmiernie większe niż u nich…. Stawia nas to w bardzo trudnej sytuacji – jesteśmy za mali, by sprzedawać w sieciach i za duzi, by ryzykować sprzedaż on-line bez stosownych regulacji prawnych – tłumaczy Barłomiej Sarecki.
Na domiar złego, legalna możliwość sprzedaży alkoholu przez internet jest dozwolona niemal w każdym europejskim kraju. – W związku z tym, Polacy mogą dokonywać zakupów wina on-line np. w Niemczech, gdzie dodatkowo akcyza na wino wynosi 0% – wyjaśnia Jakub Nowak, prezes firmy JNT Group.
Jak sprzedawać odpowiedzialnie?
Jednym z argumentów przeciwko sprzedaży wina przez internet, przytaczanym najczęściej przez przeciwników zmian, jest obawa przed zwiększeniem dostępności alkoholu dla osób nieletnich.
– Wystarczą jednak dobrze skonstruowane przepisy prawa, które pozwolą na weryfikację wieku klienta, na przykład już na etapie zakupu czy też przez kuriera – przy odbiorze paczki – mówi Jakub Nowak.
Paweł Gąsiorek uważa natomiast, że zakup alkoholu w internecie jest dużo bardziej skomplikowany niż w zwykłym sklepie. – Trzeba mieć konto w banku lub kartę płatniczą, trzeba podać numer swojego telefonu dla kuriera oraz adres, na który przyjdzie przesyłka. No i trzeba jeszcze poczekać dzień lub dwa, a potem odebrać przesyłkę od kuriera. Moim zdaniem zakupy w internecie można znacznie łatwiej kontrolować niż sprzedaż w zwykłym sklepie.
Co istotne, jak pokazują dane, rozwój e-handlu wyraźnie sprzyja sprzedaży alkoholu z tzw. wyższej półki. – Nie jest to zatem kanał, który będzie preferowała młodzież czy poszukujący szybkiego dostępu do taniego alkoholu – zauważa Magdalena Zielińska.
Regulacje potrzebne od zaraz
Nie jest tajemnicą, że w Polsce działają sklepy internetowe z alkoholem – ich właściciele na własną rękę starają się wypracować stosowne regulaminy, które zapewnią realizację założeń ustawy o wychowaniu w trzeźwości. – A przecież uregulowanie zasad ich funkcjonowania, poprzez jasne wskazanie warunków w ustawie, pozwoliłoby uzyskać nad e-handlem kontrolę i zagwarantowałaby działanie sklepów według spójnych, odgórnie ustalonych standardów – mówi Magdalena Zielińska.
– Pandemia coraz mocniej zaznacza swoją obecność w portfelu wydatków konsumentów, śmiem twierdzić nawet, że bezpowrotnie zmieni zwyczaje konsumenckie Polaków, wyłączając z tego naszą branżę, jednocześnie pozostawiając ją samą sobie bez tarcz i wsparcia w walce ze skutkami pandemii. Zaowocuje to tym, że na rynku zostaną tylko molochy z większościowym kapitałem zagranicznym, natomiast krajowi producenci, którzy tutaj płacą podatki, tworzą świetne produkty, wysokiej jakości, o unikatowych właściwościach – po prostu znikną. Pytanie brzmi zatem: kiedy, a nie czy, sprzedaż alkoholu w sieci będzie legalna? – podsumowuje Bartłomiej Sarecki.
Kwestia sprzedaży wina przez internet podnoszona była w trakcie prac w Sejmie nad ogłoszoną w styczniu ustawą o wyrobach winiarskich. Niestety, po raz kolejny Ministerstwo Zdrowia wyraziło negatywną opinię na temat zmian w tym zakresie. To zakończyło wszelką dyskusję.