22 lipca Dom Whisky i Mateusz Zabiegaj zorganizowali polską premierę whisky Port Charlotte PAC:01. Zainteresowanie było tak duże, że trzeba było znaleźć jeszcze dodatkowy termin, by zadowolić choć część polskich fanów marki, torfowej whisky z destylarni Bruichladdich na Islay. Whisky jest częścią serii Cask Exploration i została zaprezentowana w towarzystwie wcześniejszych edycji, a także klasycznej dziesięcioletniej wersji Port Charlotte.
Port Charlotte 10YO (50%)
Przyjemny zapach słodkiego zboża, moreli, brzoskwini i nuta ziołowa oraz dym. W smaku dużo owoców – brzoskwinie i jabłka, nektarynki, dym, jodyna. Finisz zaskakuje nutami piernikowymi, zwłaszcza gałka muszkatołowa, rozgrzewający imbir, ziele angielskie.
26/26/26,5/7,5=86
Port Charlotte MC:01 2009 (56,3%)
Whisky stworzona dla sklepów wolnocłowych. Leżakowała w beczkach z francuskiego dębu, po amerykańskiej whisky, a na koniec dwa lata po marsali. Aromat słodki, jak naleśniki z syropem klonowym, nutka ziołowa, ale też wędzona szynka, goździki i fiołki, czekolada z wiśnią. Torf jest głęboko schowany. W smaku jest dużo wędzenia, smak znanej już z aromatu szynki, tłusto, słono, przyprawowo. Finisz nieco przygaszony – popiół, jabłka w popiele, głóg i sól, lekko kawa.
27/27/26,5/8=88,5
Port Charlotte MRC:01 2010 (59,2%)
Pierwsza z serii Cask Exploration, wyszło ok. 60 tys. butelek. Z mocą beczki, 50% leżakowało w beczkach po bourbonie, głównie pierwszego napełnienia, reszta po francuskich czerwonych winach, a potem jeszcze finiszowanie w beczkach po czerwonym winie. Nuty ziołowe i korzenne, owoce, sporo alkoholu, wino likierowe. W smaku dużo cierpkich nut medycznych, przyjemna malinowa słodycz, sadza, garbniki, nuta kawowa, kakaowa. W kierunku finiszu dochodzą nuty czarnej porzeczki i wciąż dużo malin, poziomek. I gałka muszkatołowa, a także konsekwentnie nuty cierpkie, wytrawne. Bardzo ciekawa edycja.
25,5/27/27,5/8=88
Port Charlotte OLC:01 2010 (55,1%)
Kombinacja różnych beczek po amerykańskich whiskey i w niewielkiej ilości po francuskich winach, finiszowanie osiemnaście miesięcy w beczkach hogsheads po sherry oloroso. Aromat słodki, piekarniczy, dużo ciasta drożdżowego, nuta rumu, dużo przypraw korzennych, piernik z rodzynkami, wędzone śliwki. W ustach dość pikantna, dużo imbiru, jałowiec, sporo pierników, sól. Finisz słodko (śliwki, jabłka) – słony, z nutą igliwa, może nawet jałowca.
25,5/26,5/26,5/8=86,5
Port Charlotte PAC:01 2011 (56,1%)
Beczki amerykańskich whiskey, finiszowanie w beczkach po winie Paulliac z Bordeaux. Zapach maślany, słodki, crème brûlée, masło orzechowe, solony karmel, czekolada, ale też mięta, rumianek, szałwia (?). Smak dość wytrawny, cierpki, nuta herbaciana, wędzona herbata, kamienność, nawet skojarzenie z węglem, wędzone śliwki, dużo soli. Finisz mocno słony, ziołowy, wytrawny, nawet w kierunku tytoniu, ale też estrowego rumu z Jamajki.
26,5/26/26,5/8=87