Podczas wizyty w destylarni Four Roses w Lawrenceburgu uczestniczyłem w degustacji najważniejszych produktów firmy, miałem tu też możliwość spróbować specjalną edycję single barrel 60,7%. Marka Four Roses, której symbolem są cztery róże, pochodzi z 1888 roku, jej twórcą jest Rufus Mathewson Rose. Marka wielokrotnie zmieniała właścicieli, była też produkowana w różnych gorzelniach, jednak kojarzona jest z miastem Lawrenceburg w Kentucky, gdzie obecnie jest też centrum dla zwiedzających, a gdzie zaczęto destylować Four Roses w 1910 roku. Właścicielami byli m.in. Frankfort Distilling Co., Seagram, Diageo, obecnie właścicielem jest japońska firma Kirin Brewery Company. Przez trzy dekady, począwszy od lat 30., niemal do końca lat 50. XX wieku, Four Roses było najlepiej sprzedawanym bourbonem w USA. Firma jako jedna z nielicznych amerykańskich gorzelni działała w czasach prohibicji, destylując wówczas alkohol dla celów medycznych. Powszechnie uważa się, że jakość Four Roses popsuła się w czasach, kiedy marka należała do Seagrams, wówczas bowiem w miejsce Straight Bourbon produkowano blendowaną whiskey o silnych żytnich nutach. Obecnie powrócono do starych receptur, a Four Roses bez wątpienia ma smak niepowtarzalny. Destylowana jest z własnych upraw zbóż i własnych szczepów drożdży. Dzięki połączeniu dwóch różnych nastawów fermentujących zbóż (jeden bardzo silnie żytni) i pięciu rodzajów drożdży, mistrz destylacji w Four Roses uzyskuje dziesięć różnych aromatów bourbona. Proces starzenia odbywa się w beczkach leżących na jednym poziomie, w stałej temperaturze.
Degustację zacząłem od klasycznej Four Roses Yellow Label (40%), jest to whiskey starzona przez 5-6 lat, o zapachu kwiatów, miodu, palonego cukru i drewna, a w finiszu czuć imbir, orzech i dębinę, bardzo łagodna. Na każdym etapie degustowania czuć też bardzo dużo kukurydzy. Bardzo przyzwoity, powszechnie dostępny, niedrogi bourbon.
Four Roses Small Batch (45%) to już potężniejsze uderzenie o nutach korzeni, miodu, owoców, gałki muszkatołowej. Aromat lekko kremowy, w smaku mieszają się słodycz, gorycz a nawet cierpkość. Biorąc pod uwagę wysoką cenę, można by oczekiwać więcej.
Four Roses Single Barrel (50%) to wspaniała słodka whiskey, w ustach czarna czekolada i kandyzowane czereśnie, aromaty korzenno-owocowe. Rozgrzewający, idealny na samotne wieczory. Wysoka jakość za nie małą cenę.
I na koniec rzadki rarytas, Four Roses Single Barrel Private Selection (60,7%), potężny, słodki bourbon z nutą orzechów włoskich, finisz nieco cierpki. Warto dodać kilka kropli wody, wówczas otwierają się owocowe aromaty, smak staje się bardziej słodki, w ustach toffi. Rewelacyjny, ale czy lepszy od zwykłego Single Barrel? Według mnie nie, ale to rzecz gustu, obydwa są na podobnym poziomie.